„Kompletnie zmieniam swoje podejście do życia prywatnego. Całkowite przemeblowanie, remont, tuning…. po fundamenty” – ogłasza w „Gali”. I grozi, że nie zobaczymy jej z ukochanym na okładce, choć w tym roku ma wziąć ślub. „Przekonałam się, że funkcjonując w show-biznesie, trzeba zachować coś dla siebie, bo inaczej tłum cię rozszarpie” – mówi, komentując Strzelec otrzymał więc to, na co zasłużył. Duch jego uskarża się pod tym modrzewiem na swój los, a ona? Od tej pory po srebrnym pląsa jeziorze, samotnie. I ta samotność daje się jej coraz bardziej we znaki. Coraz bardziej dokucza, wżera się w każdy milimetr ciała. – Może zbyt sroga to była dla niego kara? 8.4K views, 420 likes, 115 loves, 40 comments, 8 shares, Facebook Watch Videos from Magda Steczkowska: Każdy ma takiego Mikołaja na jakiego sobie 8.4K views, 420 likes, 115 loves, 40 comments, 8 shares, Facebook Watch Videos from Magda Steczkowska: Każdy ma takiego Mikołaja na jakiego sobie zasłużył藍 Mój maż, od rana dziś w Wyniki wyszukiwania frazy: każdy ma to na co zasłużył - myśli. Strona 662 z 666. Adolphine Myśl 2 listopada 2010 roku, godz. 21:53 33,5°C Ludzie kłamią, a Krwawy Malarz (Bloody Painter) Helen Otis, ma 14 lat. Jego podkrążone oczy wskazują na to, że nie śpi on zbyt dużo. Nie obchodzą go jego niechlujne, czarne włosy, od kiedy przestał wkładać jakikolwiek wysiłek w dbanie o samego siebie. Uważał, że jest to zbyteczne. Jego miejsce znajduje się na tyłach klasy, obok okna. Spotkanie odbyłoby się na Stadionie Narodowym w Warszawie i byłoby pożegnaniem Grzegorza Krychowiaka, który kilka tygodni temu zakończył reprezentacyjną karierę. Tyle że wciąż nie wiadomo, czy główny bohater uroczystości zagra w tym meczu. Edward Krychowiak uważa, że jego syn Grzegorz zasłużył na piękne pożegnanie za to co Wyniki wyszukiwania frazy: każdy ma to na co zasłużył - erotyki. Strona 6 z 117. taktojax Erotyk 16 lipca 2012 roku, godz. 6:57 14,5°C bo to sen na jawie był dztYR. Niech każdy ma, na co zasłużył FA musi być konsekwentna w sprawie przemocy na boisku. Tony Evans zastanawia się, czy występek Suareza jest naprawdę o dwa mecze gorszy, niż atak Bena Thatchera na Pedro Mendesa siedem lat dziesięciomeczowe zawieszenie Luisa Suareza to początek akcji rozprawiania się z przemocą na boisku przez FA, to trzeba pogratulować będącym u władzy doskonałego pięściami, głową, kopanie i gryzienie przeciwników są plamą na obrazie gry. Dzięki surowym karom, piłkarze mogą wkrótce przestać zachowywać się w ten można jednak pozbyć się wrażenia, że nie chodzi o ochronę zawodników przed innymi zawodnikami. Chodzi o jakkolwiek szokujące, samo w sobie nie uczyniło wielu szkód. Nie zagroziło karierze Branislava Ivanovica. Futbol jest wręcz zaśmiecony brutalnymi incydentami, a kary najczęściej nawet nie zbliżają się w swej surowości do tego zawieszenia. Czy ten występek jest naprawdę o dwa mecze gorszy, niż atak Bena Thatchera na Pedro Mendesa siedem lat temu?Thatcher uderzył Mendesa łokciem w głowę. Piłkarz potrzebował tlenu i musiał spędzić noc w szpitalu. Kara na 8 meczów, w zawieszeniu na 15, jest śmieszna w porównaniu z tą w każdym tygodniu zdarza się incydent, który może potencjalnie wyrządzić więcej szkody fizycznej niż ugryzienie. Jeśli te wykroczenia będą traktowane z taką samą surowością, co występek Suareza, trzeba będzie przyklasnąć działaniom FA. Oczywiście to nie pierwszy spór Suareza z angielską federacją. W tym świetle jego zawieszenie za rasizm wygląda niedorzecznie. Czy ugryzienie może być gorsze od wyzywania Patrice'a Evry?FA musi przekazać piłkarzom, klubom i opinii publicznej, jakie są taryfy za wyzwiska na tle rasowym. John Terry dostał cztery mecze za nazwanie Antona Ferdinanda "czarną p****". To również, w kontekście ukarania Suareza, wygląda jak to początek kampanii przeciwko przemocy, przyłączmy się do niej. Jeśli zaś FA chce pokazać, jak surowa potrafi być wobec najbardziej nielubianego piłkarza w kraju, to jest to bardzo nie w porządku. Już niedługo się przekonamy. Może nawet w ten weekend. W pełnym presji piłkarskim środowisku, w którym teraz ważą się losy awansów i relegacji, komuś puszczą nerwy. Zobaczymy, jak zachowa się wtedy ta kara wynika z PR-u, nie z polityki federacji, to jest zła. Władze piłkarskie muszą zrobić to, co należy: być konsekwentnym i zdecydować, co trzeba karać. Muszą zaostrzyć działania, żeby reakcje na wszystkie akty przemocy były sprawiedliwe. Jeśli tak się stanie, nikt nie będzie Evans Wszystko zaczęło się od białek, które od pewnego czasu misternie były przeze mnie zbierane do zamykanego pudełeczka w zamrażarce. Z każdym zużytym do sosu holenderskiego żółtkiem, przy każdym lemon curd, ilekroć robiłam bajeczny domowy makaron jajeczny - a robię go nader często - białko lądowało w zbiorczym pojemniku. Planowanym finałem dla kosmicznej liczby białek miała być wielka niczym słoń Pavlova, podana na jakiejś tłumnej imprezce, Pavlova miała być tyleż ogromna, co idealna i wszyscy zgromadzeni mieli jęknąć z zachwytu na jej widok... Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy na wpół rozmrożone białka odkryłam dnia któregoś spoczywające na kuchennym, mocno nasłonecznionym blacie... pomyślałam więc o Pavlovej, ale jako, że aktualnie dręczę się dietą nie był to pomysł najlepszy. W ramach ocalenia arsenału białek popełniłam więc całkiem niegroźne beziki, które zamknąć można przecież w szczelnej puszeczce i zapomnieć o ich istnieniu na czas jakiś. Wbrew przypuszczeniom beziki nie dały o sobie zapomnieć, do dziś pozostało ich zaledwie kilka, jednak ja - przysięgam - nie zjadłam ani jednej. Pozostałam obojętna (pozornie acz skutecznie), popijając koktajl z banana i truskawek. Dzieciom serwowałam bajeczny Eton Mess - angielski warstwowy deser z kruszoną bezą, bitą śmietaną i owocami. Coby było im jeszcze przyjemniej, w deserze znalazły swoje miejsce także lody śmietankowe, warstwy następowały naprzemiennie - kruszonej bezy nie należy żałować! Eton Mess jest chwalony, robię go już któryś dzień z rzędu, bezy znikają. Cóż, zaczynam więc znów kolekcjonować białka... składniki na bezę: białka, cukier puder (na 6 białek - 300 g cukru pudru) + truskawki krojone i miksowane, bita śmietana z odrobiną cukru pudru, lody lub w wersji dla nieposiadających białek, lub czasu, lub ochoty na suszenie - gotowe bezy z cukierni Wobec braku wiedzy na temat faktycznej liczby białek ustalenie właściwych proporcji odbywało się na oko. Powyższe proporcje są jednakowoż sprawdzone więc podaję, jeśli ktoś natomiast jest w posiadaniu niepoliczonej liczby białek w zamrażalniku, należy badać konsystencję piany, a robi się to tak: Zaczynamy od ubijania mikserem samej piany bez cukru. Gdy będzie już sztywna, stopniowo dosypujemy cukier puder miksując, aż piana stanie się lśniąca i ciągnąca. Papier do pieczenia smarujemy niewielką ilością oleju, a następnie wykładamy zgrabne kopczyki z piany tworząc u góry zawijas. Wkładamy blachy z kopczykami do piekarnika nagrzanego do 100 stopni, gdzie suszyć się będą przez ok 3 godziny. Po wyjęciu bezików dajemy im ostygnąć na kratce, a potem chowamy do zamkniętego pojemnika. Eton Mess udokumentowałam, polecę za sprawą rekomendacji gości i potomstwa, ze swojej strony mogę za to polecić miksowanego z truskawkami banana :) A Wy? Zasłużyliście sobie na Eton Mess? 12 lutego, dzień 712. Wpis 701 zakażeń/zgonów Złoto odkryłem. Na Twitterze zrobiła się zbiórka screenów z pandemii pokazująca najbardziej odjazdowe wpisy i informacje dotyczące obostrzeń. Zrobię z tego cały wpis, bo to warte grzechu jest. By zobaczyć jak odjechaliśmy, kto co mówił, żeby potem nie było, że to takie żarciki były i wszyscy byli za rozsądkiem. Dzięki temu trafiłem na Panią Marię. Kobieta z Wrocławia mojego jest, zasłużona itd. Ale okazało się, że to kowidianka zdeklarowana od samiuśkiego początku. Jak od niej dostałem ochrzan, że moje posty zabijają ludzi, to ze strachu ją zbanowałem. Najpierw nie chciałem, ale wjeżdżała mi na mój wall i śmieciła paniką. A więc straciłem ją z oczu, ale okazało się, że sporo narozrabiała poza moim bąblem. I Pani Maria wróciła. Cytuję jej jeden z epickich wpisów. Dawny – bo coś jakoś ostatnio zamilkła. Zaraz potem cytuję nieporadne próby stylizacyjne (metrum ☹, interpunkcja ☹) kolejnej sanitarnej ekstremistki (Nata Acosta), którą Pani Maria pochwaliła jako wieszcza i niezłą odpowiedź od sprowokowanego foliarza. Pragnę zwrócić uwagę, na perfekcyjne odwzorowanie stylu i metrum w wykonaniu płaskoziemskiego pretendenta – wiadomo, my foliarze to kudy nam do oświeconych, zaszczepionych po wielokroć. A tu proszę – i stylówa w punkt, i metrum się zgadza. Za to treść – wyborna. Wkrótce przegląd przebranych memicznych screenów, ale na dziś statrujemy od Pani Marii: Pani Maria Jak ja mam gołe nogi, a Pan z odległości mniej niż 2 metry sika na mnie, to mam mokre nogi, gdybym miała spodnie, trochę by zatrzymały, ale niewiele, ale gdyby Pan sikał przez spodnie, to ja, obojętnie, czy mam gołe nogi czy w spodniach będę miała je suche. Tak działa maseczka. Nata Acosta Reduta Foliarza Nam szczepić nie kazano Wstąpiłem na działo I spojrzałem na pole 500 trumien stało Ruskiej szurii ciągną się szeregi Prosto długo daleko jako morza brzegi I widziałem ich wodza Przybiegł mieczem skinął Potem w akcie rozpaczy wszystkich poczęstował Cud amantadyną. Maria Wanke-Jerie Rewelacja, zupełnie jak Mickiewicz Kokosław Zbolały Wylewa się ku nam sanitarna rota Długą białą kolumną lekarzy piechota Nasypana strzykawek błyskami jak sępy Z chorągwiami Phizera ślą na śmierć zastępy. Robi się odjazdowo. A może powstanie taki dział – literatura kowidowa? Z działem poezji, beletrystyki i… pamiętnikarskim. To ostatnie koniecznie… 😊 Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy” Continue Reading Sąd Boży w perspektywie śmierci na kartach Pism i Proroków. Odpowiedzialność indywidualna za popełnione czyny Przez długi czas, który trwał aż do czasu niewoli babilońskiej (586 r. przed Chr.) odpowiedzialność w narodzie wybranym rozumiano w sensie zbiorowym. Za czyny całego narodu odpowiadał naród jako całość. Wynikało to z istniejącego w społeczności dawnego Izraela bardzo silnego poczucia łączności jednostki ze społecznością, do której ta jednostka przynależała. Zasada zbiorowej odpowiedzialności przejawiała się zatem w tym, że za grzechy popełnione przez poszczególnych członków społeczności odpowiadają wszyscy. Przykładem zastosowania tego rodzaju zasady może być przypadek Akana (zob. Joz 7,1-26). Popełniony przez niego występek sprawił, że gniew Boży zapłonął przeciw wszystkim synom Izraela: „Izraelici dopuścili się przestępstwa na rzeczach obłożonych klątwą. Akan, syn Karmiego, syna Zabdiego, syna Zeracha z pokolenia Judy, przywłaszczył sobie coś z dobra obłożonego klątwą, dlatego zapłonął gniew Pana przeciw synom Izraela” (Joz 7,1). Natomiast kara, jaka w konsekwencji spotkała Akana, dotknęła ostatecznie całą jego rodzinę (zob. Joz 7,16-26). W oparciu o zasadę zbiorowej odpowiedzialności wyjaśniano zatem zsyłaną przez Boga nagrodę albo karę na naród wybrany. Powszechne było powiedzenie o ojcach, którzy jedli cierpkie jagody, a synom zdrętwiały zęby. Przysłowie to wyrażało ideę, że za winy ojców odpowiedzialność spada również na ich potomstwo. W refleksji dawnego Izraela pojawiło się jednak pytanie: dlaczego synowie mają cierpieć za grzechy ojców? Zasada odpowiedzialności zbiorowej okazała się już niewystarczająca dla wyjaśnienia problemu odpłaty. Widać to w nauczaniu Jeremiasza, który podważył sensowność tej zasady: „W tych dniach nie będą już więcej mówić: Ojcowie jedli cierpkie jagody, a synom zdrętwiały zęby, lecz: Każdy umrze za swoje własne grzechy; każdemu, kto będzie spożywał cierpkie jagody, zdrętwieją zęby” (Jr 31, 29-30). Jeremiasz wyraźnie stwierdził, że każdy jest odpowiedzialny indywidualnie za swoje czyny i każdy indywidualnie za nie poniesie konsekwencje. Zasadę o zbiorowej odpowiedzialności negatywnie ocenił również Ezechiel – prorok działający na wygnaniu w Babilonii, który w swym szerszym wywodzie (zob. Ez 18,1-32) stwierdził między innymi: „Z jakiego powodu powtarzacie między sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom? Na moje życie – wyrocznia Pana Boga. Nie będziecie więcej powtarzali tej przypowieści w Izraelu. Oto wszystkie osoby są moje: tak osoba ojca, jak osoba syna. Są moje. Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła” (Ez 18,1-4). Każdy zatem – jak podkreślił Ezechiel – odpowiada za siebie: syn nie będzie karany za ojca ani ojciec za syna. Każdy również odpowie za stan, w jakim się ostatecznie znalazł. Stąd też grzesznik, jeżeli się nawróci, będzie żył, a sprawiedliwy, jeżeli odejdzie od sprawiedliwości, zginie. Tę samą myśl – myśl o indywidualnej odpłacie, sądzie nad każdym z osobna, można znaleźć na kartach innych ksiąg Starego Testamentu: „Według czynów każdemu zapłaci, odda, kto na co zasłużył” (Hi 34,11); „(...) każdy według uczynków swych znajdzie [odpłatę]” (Syr 16,14); „Ty, Panie, jesteś łaskawy, bo Ty każdemu oddasz według jego czynów” (Ps 62,13); „Czy powiesz: «Nie wiedziałem tego?» Kto bada serca, ma nie rozumieć? Wie Ten, który dusz dogląda, i według czynów odda każdemu” (Prz 24,12); „Stosownie do zasług odpłaci każdemu” (Iz 59,18). Jak wynika z przytoczonych fragmentów, wymierzana przez Boga odpłata, czyli sprawiedliwość, jest wynikiem indywidualnego osądu Boga. Bóg bowiem każdego z osobna osądza. Wymownie o tym pouczał Jeremiasz: „Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada nerki i serce” (Jr 11,20). Jak wynika z przytoczonego tekstu sąd Boży jest bardzo wnikliwy, gdyż dotyczy dwóch najbardziej wewnętrznych organów człowieka, które w antropologii biblijnej Starego Testamentu posiadają bogatą symbolikę. Serce było postrzegane jako siedlisko świadomej woli, wolnej i rozumnej osobowości człowieka, miejscem, w którym rodzą się myśli i podejmowane są decyzje, organem refleksji, uczuć i pragnień. Nerki natomiast postrzegano między innymi jako wewnętrzny organ, w którym człowiek odczuwa najintymniejsze reakcje, w tym wyrzuty sumienia. Często wymieniane są razem z sercem jako organy najbardziej wewnętrzne, których decyzje i myśli może poznać jedynie Bóg. Bóg zatem, który przenika najtajniejsze ośrodki człowieka (por. Ps 139), dogłębnie go poznaje i jest w stanie wydać sprawiedliwy wyrok każdemu z osobna, a co za tym idzie, właściwą odpłatę. Stąd też w różnych trudnych sytuacjach człowiek Starego Testamentu odwoływał się do osądu Boga, ufając, że Bóg wyda słuszny wyrok i wymierzy stosownie sprawiedliwość (zob. Ps 35,24: „Osądź mnie, Panie, Boże mój, w Twej sprawiedliwości; niech się nie cieszą oni nade mną”). Wymierzenie sprawiedliwości dla pobożnego, czyli człowieka sprawiedliwego oznaczało nagrodę, dla grzesznika natomiast karę. Zasadniczo jednak – jak zostało wcześniej powiedziane – odpłata jako wynik osądu Bożego dotyczyła ziemskiej perspektywy. Nawet w Prz 23,17-18: „Niech twoje serce nie zazdrości grzesznikom, lecz zabiega tylko o bojaźń Pańską: gdyż przyszłe życie (aḥărîṯ) istnieje, nie zawiedzie cię twoja nadzieja”, gdzie pojawia się wzmianka o przyszłości, wyrażona została również idea odpłaty doczesnej. Pojawiający się tutaj termin ̓aḥărîṯ – „koniec, wynik; następny okres, przyszłość” nie ma nic wspólnego z „następnym życiem”, czyli życiem pośmiertnym. Mowa tutaj jest raczej o dobrym zakończeniu życia jako nagrodzie dla bojących się Pana. A zatem przedmiotem wzmiankowanej nadziei jest oczekiwanie właściwego osądu Bożego i wymierzenie sprawiedliwości w ziemskiej perspektywie. Niemniej jednak z biegiem czasu nadzieje dawnego Izraela, przeniknięte natchnieniem Bożym, zmierzały w kierunku wieczności, co uwidacznia się w najmłodszych księgach Starego Testamentu, które stanowią bezpośrednie przygotowanie na pełnię Bożego objawienia. Sąd Boży w perspektywie śmierci na kartach Pism i Proroków. Refleksja Mędrców nad rzeczywistością sądu Zagadnienie sądu Bożego podjął w sowich refleksjach Kohelet, który w swej księdze poddał weryfikacji dotychczasową koncepcję retrybucji w ziemskiej perspektywie. Zauważył, że zasada, iż grzesznik już za życia ponosi karę, a sprawiedliwy zażywa w doczesności szczęścia jako nagrody, nie spełnia się (zob. np. Koh 8,9-15). Chociaż Kohelet w swej księdze nie przedstawił jasno wizji życia pośmiertnego, to jednak w Koh 3,11 pojawia się enigmatyczna fraza: gam ̓eṯ-hā‘ōlām nāṯan bəlibām, którą cześć egzegetów, idąc za interpretacją Ojców Kościoła, tłumaczą jako: „nawet [pragnienie] wieczności („desiderium aeternitatis”) Bóg złożył w ich sercach”. W tym kontekście wzmiankowany przez Koheleta sąd można odnieść do życia pośmiertnego. Analizując tekst Księgi Koheleta, można zauważyć, że wielokrotnie Mędrzec ten podejmował temat sądu. Stwierdził wymownie: „Na każdą bowiem sprawę jest czas i sąd” (Koh 8, Każda zatem sprawa bez wyjątku – jak zaznaczył Kohelet – zostanie osądzona w stosownym czasie. Stąd też udzielając rady młodzieńcowi, Mędrzec przypomniał mu: „Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej, a serce twoje niech się rozwesela za dni młodości twojej. I chodź drogami serca swego i za tym, co oczy twe pociąga; lecz wiedz, że z tego wszystkiego będzie cię sądził Bóg!” (Koh 11,9). Jak pouczał Kohelet, po pierwsze Bóg będzie sądził ze wszystkiego: sądowi podda każdą sprawę, choćby była nawet ukryta, po drugie – temu sądowi wszyscy będą poddani, zarówno sprawiedliwi, jak i grzesznicy: „Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe” (Koh 12,14). „Zarówno sprawiedliwego jak i bezbożnego będzie sądził Bóg: na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn jest czas wyznaczony” (Koh 3,17). Kohelet, chociaż stwierdził, że „na każdą sprawę jest czas sądu”, nie wskazał konkretnego momentu, w którym miałby się ten sąd odbyć. Wśród egzegetów istnieje przekonanie, że Kohelet, poddając krytyce zasadę retrybucji zredukowanej do prostej reguły: dobrym powodzi się zawsze dobrze, a złym zawsze źle, odrzucał jednocześnie ideę sądu Bożego jako bezpośredniego Bożego działania, które skutki czynu sprowadza na jego sprawcę (= skutki grzechu na grzesznika; skutki dobrego działania na człowieka pobożnego). Sąd Boży w ujęciu Koheleta byłby zatem władzą Boga nad życiem ludzkim, rozciągającą się nad wszystkim bez żadnego wyjątku i ogarniającą wszystko w życiu ludzkim na ziemi. Zastosowany zatem na określenie sądu terminu mišpāṯ oznaczałby nieustannie dokonujący się sąd Boży w życiu ludzkim, polegający na władzy Boga nad życiem każdego człowieka. W świetle takiej interpretacji, Kohelet bez określania konkretnego czasu i sposobu realizowania się owego sądu, uczył, o sądzie, poprzez który wyraża się ostatecznie panowanie Boga nad życiem człowieka. W tego rodzaju refleksjach Koheleta można jednak dostrzec pewne intuicje, które zostały rozwinięte w kolejnych księgach Starego Testamentu. Mając na uwadze interpretację wiersza Koh 3,11, w którym wyrażona została idea zaszczepionego „pragnienia wieczności” w człowieku, można przyjąć, że wzmiankowany przez Koheleta sąd będzie odnosił się do życia przyszłego – życia wiecznego. Za takim spojrzeniem przemawiałaby dostrzeżona sprzeczność w dotychczas przyjmowanej przez dawny Izrael zasady retrybujcji doczesnej. W nauczaniu zatem Koheleta możemy – chociaż jeszcze w dalszym ciągu mgliście – dostrzec pewną zapowiedź sądu każdej najdrobniejszej rzeczy i każdego człowieka bez wyjątku – sądu, którego skutki wpływają na życie wieczne. W tym miejscu warto jeszcze odwołać się do refleksji autora Księgi Mądrości, który już wprost odpłatę za doczesne życie przesuwa na życie wieczne. W przypadku sprawiedliwych idea ta została wyrażona w następujący sposób: „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku” (Mdr 3,1-7) Jak wynika z przytoczonego tekstu, śmierć sprawiedliwych – wbrew mniemaniu głupich/bezbożnych – stała się bramą do „dóbr wszelkich”. Po śmierci „dusze sprawiedliwych” znalazły się „w ręku Boga”, czyli „blisko, w obecności, w mocy i pod opieką Boga”, a to oznacza, że doznają już szczęśliwości wiecznej, której źródłem jest Bóg. Chociaż nie ma tutaj mowy o sądzie mającym miejsce tuż po śmierci (wzmiankę o tak zwanym „dniu nawiedzenia [kairós episkopḗs] należy raczej odnieść do sądu ostatecznego), można milcząco przyjąć, że jakaś jego forma dokonała się zaraz po śmierci sprawiedliwych; skutkiem tego Bożego osądu było ich wkroczenie w sferę wiecznego szczęścia. W przeciwieństwie do sprawiedliwych bezbożni po śmierci poniosą karę: „A bezbożni poniosą karę stosownie do zamysłów, bo wzgardzili sprawiedliwym i odstąpili od Pana” (Mdr 3,10). W tym przypadku musiała mieć miejsce również jakaś forma Bożego osądu. Jakkolwiek idea sądu szczegółowego nie jest obecna w Starym Testamencie, to jednak można w refleksji dawnego Izraela, utrwalonej na kartach biblijnych, dostrzec pewien rozwój myśli w tej kwestii. Pierwszym takim przejawem było uświadomienie sobie, że odpowiedzialność za czyny ponosi każdy człowiek z osobna. Pewien typ sądu szczegółowego można dostrzec w kontekście opisu pewnych władców pogańskich, szczególnie w opisie śmierci Antiocha IV Epifanesa oraz króla Baltzara, gdzie wprost jest mowa o sądzie Bożym. Ten sąd nad konkretnym człowiekiem dokonany w kontekście śmierci, chociaż nie generujący skutków na życie pośmiertne, można postrzegać jako prefiguracja (typ) nauki, która w pełni zostanie objawiona w Nowym Testamencie. Znaczące miejsce na drodze rozwoju pojmowania prawdy o sądzie Bożym i pośmiertnej odpłacie ma refleksja dawnych Mędrców Izraela. Kohelet, który dostrzegł zawodność tradycyjnej starotestamentalnej zasady o retrybucji w doczesnym życiu, przygotował grunt do dalszych refleksji, podjętych przez kolejnych autorów ksiąg natchnionych Starego Testamentu.

każdy ma to na co zasłużył